"Mama siusiu!"

Wiele osób zwracało mi coraz częściej uwagę na pieluchę Frania. "A co on jeszcze z pieluchą? Nie jest za duży. Mój Mały już sam woła i siada na nocnik" ...
Zaczęłam odczuwać w pewnym sensie ciśnienie nauki Frania siadania na nocnik, a co najważniejsze wołania o potrzebie.

Próby próby i próby. Nie pomagało. Tłumaczenie też przynosiło średnie skutki. 

W końcu tego lata stwierdziłam, że to dobra pora. Pogoda również sprzyjała nauce robienia siusiu.
Ze względu na to, że mój Synek jest okropnym estetą, nie lubi gdy ma mokre spodnie, brudne ręce itp. Codziennie, gdy wychodziliśmy na spacery nie zakładałam Miśkowi pampersa, tylko majteczki i spodenki. Tłumaczyłam, że gdy zesika się w majtki one będą mokre i będziemy musieli się wracać do domu. 

No więc na spacerze.
Jedziemy na zakupy wózkiem. Nagle Franio woła, że ma mokro we wózku. Wyciągnęłam Go i tłumaczę, że musimy zrobić teraz zakupy i dopiero pójdziemy do domu. Popłakiwał, trochę stękał. Chodził z mokrymi spodenkami. Nie zadziałało.
Kolejne wyjście.
Idąc do mojej przyjaciółki Franio znowu się zesikał. Pytam się Go czy chce iść do domu, czy do Cioci, ale z mokrymi majtkami. Powiedział, że do Cioci. Tłumaczyłam Mu, że następnym razem musi wołać.
Nie doszliśmy za daleko, kiedy Franko zawołał "Mamo, siusiu!" i "podlał"  murek.

I tak kolejny raz i kolejny.

A dzisiaj Mój Synek sam biegnie do łazienki i robi "iku" lub "siusiu". A gdy potrzebuje pomocy przy dłuższym posiedzeniu woła mnie, żebym Mu towarzyszyła.

Trzeba się uzbroić w duuuuże pokłady cierpliwości i wspierać maluchy w tej nowej sytuacji.
;)


Komentarze

  1. Mam dwóch chłopców i pierwszego próbowałam nauczyć wszelkimi sposobami, kiedy już myślałam, że jest ok wszystko wróciło i tak się zdarzało jeszcze długo, a z drugim odpuściłam i sam się nauczył, kiedy był gotowy po prostu zaczął robić :) Nic na siłę :) Wszystko w swoim czasie, trzeba przetrwać docinki cioć i babć ;) ale Ty masz już to za sobą :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz