24 miesiące

Dopiero co mój Syn przyszedł na Świat. Ten strach, ta obawa, kiedy położna położyła mi Go na moim ciele takiego zwiniętego w kłębuszek.    To wszystko jest takie świeże, nowe. A tu proszę! Mój Syn 20 listopada skończył już dwa lata!  Niby tak malutko, bo w skali z nami, to  co to jest, a z drugiej strony tak szybko.
Ten czas tak ucieka. Franek zmienia się z każdym dniem, z każdą chwilą staje się innym człowiekiem. Tak szybko się uczy, nabywa nowych umiejętności. Niby taki nie pozorny, a wszystko zrozumie, nawet czasem to, czego bym nie chciała. Z każdym dniem staje się bardziej samodzielny. Cudowne uczucie, gdy patrzysz na swoje dziecko i dostrzegasz każdą nową, najmniejszą nawet zmianę. Od takiego maleńkiego plemnika, na Twoich własnych oczach rośnie mały, wielki człowiek. Jest takim moim lekarstwem.


A ja przy Nim staję się inną osobą. Nabieram więcej uczuć, o których wiedzieć tylko może Matka. A zwłaszcza teraz, gdy przestałam już Go karmić. Chyba oby dwoje potrzebujemy tej wspólnej bliskości, tulenia się, bycia przy sobie nawzajem. I choć do tej pory śpi ze mną, bo tego potrzebuje, chce żebym była przy Nim nawet podczas popołudniowej drzemki. Przyjdzie czas, to będzie spał sam. Będzie miał swoje osobiste łóżko. Tak, tak jest chłopcem i powinien spać sam. Jeśli oby dwoje stwierdzimy, że tak ma być, to będzie. Teraz  potrzebuje mnie, mojego ciepła i je otrzymuje wtedy kiedy tylko mogę Mu je dać. I to jest w byciu rodzicem cudowne. Wszyscy są Mu do szczęścia potrzebni, ale tak naprawdę to ja jestem Jego Mamą. I z każdą chwilą bycia przy Nim, staję się inna... Za niedługo już nie będzie chciał, bym tak cały czas Go całowała, tuliła, nosiła. Nie będzie chciał, bo będzie coraz starszy i coraz mniej będzie mnie potrzebował. I ta chwila, która jest teraz, gdy tak spokojnie śpi na mnie już się nie powtórzy, nie wróci.

Dlatego lubię być Mamą. I nie zdawałam sobie sprawy, że tak można pokochać człowieka, którego się jeszcze nie widziało, bo przecież kocham Go, od momentu kiedy się o Nim dowiedziałam ...

24 miesiące potrafią zmienić w człowieku tyle, że nawet ciężko jest to sobie wyobrazić. Taki malutki Synek, a zweryfikował moje życie o 180 stopni. Pozwolił dostrzec co w życiu jest najważniejsze, a co zbędne. Pokazał, na czym to "wszystko" polega. Zweryfikował znajomości,  które przed Jego urodzeniem uważałam za ważne. Teraz spotykając tych ludzi, rzadko kiedy usłyszy się nawet zwykłe "cześć".
Ale nie żałuję. Teraz już znam prawdziwe znaczenie słowa przyjaźń.
A także bezwarunkowa miłość, bo taką kocham moje Dziecko. Jest całym moim Światem...

A taka tajemnicza przesyłka dotarła do nas od Babci Gosi. Franio na początku myślał, że to zabawka i chciał się tym bawić. Próbowaliśmy Mu z Dziadkiem wytłumaczyć, że to do jedzenia. To On posmutniał i schował się pod stół.


Komentarze