"lunatycy otaczają mnie"

Jeszcze, gdy Miś był w moim brzuszku, przy kompletowaniu dla Niego wyprawki na pierwszym miejscu był dla mnie zakup łóżeczka. Łóżka miał dwa. Pierwsze dostałam od przyjaciółki, a te drugie kolega wykonał mi własnoręcznie, specjalnie dla F.
Gdy Franio był już na Świecie, pamiętam jak wiele osób powtarzało mi, żeby od pierwszych dni przyzwyczajać Go do spania w pojedynkę. Też byłam tego samego zdania. Ponieważ szczerze mówiąc spanie z takim maleństwem budziło we mnie strach...
Wszystko odbywało się jak należy. Miś ładnie spał w dzień, czy w nocy w swoim pięknym łóżeczku. Na samym początku jak to świeżo upieczona Mama, zrywałam się na równe nogi, gdy tylko usłyszałam jakieś popiskiwanie nawet przez sen Frania. Schody zaczęły się nieco później, gdy już przyzwyczaiłam się do pobudki w nocy, która zdarzała się najczęściej o stałych porach.
Z każdym dniem Frania opanowywałam sztukę lunatykowania do perfekcji. Raz było tak, że wzięłam Miśka w nocy na karmienie i zasnęłam na siedząco z Franiem w ramionach. Kolejnym razem obudziłam się, ale co prawda nad ranem z Synkiem, który akurat właśnie ciągnął soie przez sem. A co w tym wszystkim najlepsze? To, że ja nie zdawałam sobie sprawy,że to robię. Stałam się lunatykiem.
I tak z każdym dniem, miesiącem. Aż w końcu przyzwyczaiłam Małego do spania przy moim boku.
Łóżeczko poszło w niepamięć, jeśli dobrze pamiętam, kiedy F miał sześć miesięcy.

I tak trwa to do dzisiaj...
Teraz czasami jak przebudzi się w nocy, to za mną płacze albo po prostu po mnie przychodzi. :P
Jest jak mój mąż, woła mnie do łóżka. Hah!
Tylko teraz mam już tego pomału po prostu dosyć. I problem tkwi w tym, że nie mam żadnego sposobu, żeby Go tego oduczyć. 
Nasze zasypianie wygląda tak, że F ciągnie cycucha,(dodam jeszcze, że On żadnego sztucznego mleka nie chce, a smoczka przestał używać w wieku czterech miesięcy) ja Mu czytam bajkę, a On zasypia. Albo czasami, gdy jest padnięty nie zdążę przeczytać bajki. 

Myślę, że jest już na tyle dużym chłopcem, żeby uczuć Go zasypiania samodzielnie. Tylko jak to zrobić? 
A co do cmokania cyckowego, postanowiłam sobie, że jeśli Franki do drugich urodzin sam nie "odstawi", to trzeba będzie zaangażować w to wyższe siły! :))




Komentarze