na wsi u dziadków

16 czerwiec. Magiczna data, bo to najpierwsiejsza wizyta u drugich Frankowych dziadków.
Stres, trema, nerwy ...
To tylko takie uczucia, które towarzyszyły mi podczas wizyty.
Sytuacja dość dziwna, bo raczej nie takich emocji spodziewałam się na myśl przyjazdu do dziadków, gdy byłam jeszcze w ciąży. Trema? Myślę, że nie tylko ja ją odczuwałam. Daję głowę, że dziadek Franka też to czuł. Próby powstrzymywania P. Ewy, gdy zaczęła namawiać mnie na wejście do środka, niestety okazały się nie skuteczne.
Ten dom, ten zapach, te pomieszczenia, w których jeszcze niedawno czułam się jak w drugim domu.
W ten dzień czułam się tam zupełnie obco ...
F. czuł moje obawy w powietrzu. Też był dość skrępowany, nieswój.
Bo to wszystko nie tak miało wyglądać. Bo to nie tak wyobrażałam sobie to wszystko.
Pierwsza chwila, gdy przekroczyłam próg ogrodowej bramy. I ta myśl: czy na pewno nie ma go w domu, czy rzeczywiście P. Ewie można ufać ? Można, nie było go w domu, miał jakąś rozmowę o pracę. Ufff!
Przygotowana byłam nawet do tego, że Franko może się nudzić i wzięłam ze sobą zabawki. Aż tu nagle:
- Poczekajcie chwilkę, dobrze? Tylko coś przyniosę.
Drzwi się z ledwością otworzyły, zobaczyłam chyba  jakieś trzy ogrrooomne wory, a tam dudusiów, co nie miara!
Babcia podobno nawet nie pozwalała nikomu wyjadać truskawek z ogródka, bo wiedziała, że Minio przyjeżdża. Narwała nawet dla nas pietruchy zielonej, pomidorów ze szklarni, rzodkiewek i szczypiorków. Zupełnie inny smak, w porównaniu ze sklepowymi. ;))
Z Babcią Ewą jest stosunkowo dobry kontakt, gdy tylko jest w Polsce, przyjeżdża do Frania, zajmuje się Nim, jak najdłużej tylko może. Dziadek, jest dość zdystansowany. Nie okazuje uczuć, choć to jego pierwszy Wnuk. Ja nawet się cieszę z tego typu relacji, bo po co ma być inaczej. Jest dobrze jak jest. F ma wszystko,przede wszystkim duuuże pokłady miłości. Nie jest "szarpany" przez jedną i drugą rodzinę.
Jest tak jak ma być!
Na sam koniec okazało się nawet, że nie "aż taki straszny wilk" jak go malują ... 


Komentarze