za marzenia nie karają!

Parę dni temu miałam okazję pierwszy raz wysłać totolotka. Zrobiłam to pod wpływem chwili, przechodząc z Miśkiem i Julą obok miejskiego kiosku.
- "Co idziemy? "
- "A co mi tam, chodźmy"

Co prawda nie wygrałam ani złotówki. ;)
Ale to nie oto chodzi. Przez chwilę wyobraziłam sobie, że jednak wygrałam jakiś milion złotych.
Odfrunęłam ze swoją wyobraźnią w nieznane!
Dobrze, że za marzenia nie trzeba płacić, bo byłaby naga i bezdomna albo całkiem bym zniknęła ;)

Wyobraziłam sobie piękna parterówkę z wieelkim ogrodem.

Z osobnym pokojem dla mnie, dla F i dla moich rodziców, piękna, przejrzysta kuchnia i oczywiście salon, ewentualnie jakieś dwa pokoiki dla gości i dla siostry z córą. Od jakiegoś czasu, przeglądam internet w celu zaczerpnięcia inspiracji co do moich przyszłych wnętrz.
I meblowaniem pokoi, malowaniem ścian, dekorowaniem itp rzeczami  zajęła bym się ja i mój Tato, który ma do tego smykałkę.
  W ogrodzie byłoby mnóstwo kwiatów sadzonych przez moich rodziców, co jest dla nich pasją. Ogrrromna trampolina, by się wyskakać i żeby wszystkie złe emocje, problemy wyfrunęły z naszych mózgów. Ogrodowa huśtawa, a gdzieś wśród drzew hamaczek, na popołudniową drzemkę. I oczywiście kącik do zabaw dla Frania i Hani i kolejnych dzieci z naszej rodziny, taki o jakim zawsze ja marzyłam. Chciałabym żeby jeszcze po ogrodzie biegał duży Labrador. (kocham te psy!)

   Wybrałabym się z całą rodziną na wycieczkę, np do Francji (którą kiedyś mimo wszystko odwiedzę) lub na jakieś ciepłe wyspy ... ahh! 
Później ufundowałabym taką wycieczkę moim kochanym rodzicom. Chociaż tyle mogłabym im podarować, chociaż tyle mogłabym im zrekompensować, za to WSZYSTKO co robią dla mnie i dla mojego dziecka, choć mogliby mieć nas w poszanowaniu! 
Oczywiście w ciepłe kraje, bo Tatko to zmarzluch ;)
Opłaciłabym wszystkie rachunki, by móc, choć na chwilę o tym zapomnieć. I żyć tym co jest teraz, a nie martwić się o każdy dzień.
Pomogłabym bratu otworzyć konkretne studio foto. Dla siostry, może większe mieszkanie. 
Trochę pieniędzy bym odłożyła, na przyszłość dla Frania. Żeby choć trochę ułatwić Mu życie. 
Na wszystko będzie musiał sobie zapracować sam, by później bardziej doceniał to co ma, ale w granicach rozsądku, chcę i na pewno będę mu pomagać.
  Zapisałabym Go do językowego przedszkola, o którym marzę. Nauka języków ułatwiłaby Mu życie.

Mam jeszcze jedno małe marzenie. Kawiarenka na dosłownie dwa, trzy stoliczki z jakimś ciasteczkiem do kawy ... 

Ale tyle by mi i tak wystarczyło.
Takie nasze prywatne miejsce na Ziemi.
A póki co cieszę się z tego co mam.
Bo mam wiele.
Kochającą rodzinę, która zawsze jest obok!
Zdrowe, kochane, mądre dziecko.
ZDROWIE I SZCZĘŚCIE to jest najważniejsze.
A już gdzie ono będzie, to mały dodatek. 



Mam więcej, niż bym chciała!

Komentarze