Równy tydzien temu zabrałam Misia do Tesco z myślą o "bawialni" na pasażu.
Umyśliłam sobie, że Franuś polubi zabawę w tych dmuchanych kolorowych kuleczkach..
A gdzie tam!
Kuleczek się bał, bo dzieci się na nie rzucały. I nie było tam zabawy.
Za to Guciu dostrzegł Aaaauta!
O tym, że jest to prawdziwy chlopczyk to wiem od dawna.
Bawi się tylko autami, to i tam nie obeszło by się od nich. ;)
Jak już przyszedł czas na koniec zabawy, nie mogliśmy wyjść, bo Franklinek się tak rozpłakał, że nie mogłam go opanować...
Śmiejemy się w domu, że Franuś będzie szybciej jeździł od swojej mamy! :D
Kochany Cukiereczek!
<3
Komentarze
Prześlij komentarz