Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń dla Frania jak i dla mnie.

Od razu, gdy tylko Franio się urodził postanowiłam sobie, że będę go zabierać na basen, a konkretnie na zajęcia dla niemowlaków w basenie. Ale, że ten interes okazał się zbyt duży jak na mój budżecik, pomyślałam, że przecież mogę go zabierać na swoje "zajęcia" i "ćwiczenia" w wodzie.

     Ale jak to najczęściej bywa, chęci są i to silne, ale ciało do działania zbyt leniwe. W końcu mówie sobie ile można czekać, aż On sam zacznie chodzić ze szkołą lub kolegami.. ? O nie! I po dłuugim planowaniu i nie znalezieniu wymówki, że nie ma czasu, odwiedziliśmy pobliską pływalnię!
W realizacji naszego planu pomogła nam Ciocia Julka ;)
Wybrała dzień i godzinę, przywiozła, odwiozła i tyle. 

     Było wspaniale, oczywiście pierwsze wejście do wody było z kwaśną miną i gdyby nie było w pobliżu mamy wszedł, by chyba Cioci na głowę. Ale wiadomo jak to mówią pierwsze koty za płoty, jak na pierwszy raz to i tak był dzielny i podejrzewam, że bardzo szczęśliwy, ponieważ Gutek uwielbia chlapać się i pluskać. Tak więc dzisiejszy dzień to był taki zapoznawczy, bo już nie będziemy opuszczać basenów na tak długo. Za tydzień też planujemy się wybrać, tym razem na inną pływalnię. Nie zdawałam sobie sprawy jaka to dla maluchów frajda. Wiadomo nie umie jeszcze pływać, ale, ale.. ;) Im częściej tym lepiej. Większa swoboda w wodzie, przyzwyczajenie a potem pójdzie jak z płatka ;)

Całusy ;)

Komentarze